wtorek, 25 października 2011

Tak to się zaczeło

Wszystko zaczyna się w małym miasteczku Redok. Do którego przyjeżdżają nowi policjanci.
Przez pierwsze pół roku ich praca jest normalna, zdobywają awanse. Zaprzyjaźniają się z mieszkańcami, szefem, kolegami z biura. I nic nie wskazuje na to że coś się zmieni. Codziennie nowa krótka sprawa. 3 może 4 dniowa. Dostawali premię, byli wydajni. Mieszkało im się super nawet nie tęsknili za Nowym Jorkiem.
Ale, chyba w tym mieście było za spokojnie. Ale nie przedłużając.
______________________________________________________________________________

Dzień w Redok dla Chrisa i jego partnerki Shavy zaczął się rutynowo- kolejną sprawą od ich szefa Josha.
- Chris, Shava, oto akta Waszej dzisiejszej sprawy.- Powiedział Josh.- Uwińcie się z tym w miarę szybko.
- Jasne szefie nie ma sprawy skończymy raz dwa.- odpowiedział Chris.
- A Ty, jak zawsze pewny siebie, co Chris?-Wtrąciła się Shava.
- No jasne.
- Ehh..Cały Ty, daj mi lepiej te akta.- Shava wraz z Chrisem przeglądali Akta. Mieli się udać do domu kobiety która została zamordowana w bardzo makabryczny i nietypowy sposób.
- Dobra Shava, ruszajmy na miejsce.
Chris wraz z Shav'ą udali się na miejsce morderstwa, gdy stali w progu, nie mogli uwierzyć w to, co zobaczyli.
W całym domu było pełno krwi. Nawet ściany były zakrwawione. Cały dom był zdemolowany.
- Co tu się stało ?!

- Nie wiem Chris, ale wygląda na to, że była tu niezła masakra.- Chris wraz z Shavą weszli do salonu tam zobaczyli coś co przekraczało jakiekolwiek ludzkie oczekiwania. Po środku salonu leżały zwęglone kości ułożone na kształt
 pentagramu wokół których były zapisane krwią dziwne, nie zrozumiałe dla nich znaki.
- Jasny gwint co to ma być?!- Krzyknął Chris.
- Nie mam pojęcia. -Kto mógł zrobić coś takiego?!
- Nie wiem, ale na pewno nie był to facet z którym poszedł bym do baru na piwo.
- O ile, to w ogóle był człowiek.
- Nie powiesz mi chyban że to jakiś demon, co?
- Nie wiem Chris, ale nie wygląda mi to na robotę jakiegoś zwykłego psychola z benzyną i piłą łańcuchową.
- Przestań wygadywać bzdury Shava przecież to nie możliwe demony przecież nie istnieją.

- Ach tak?! To jak racjonalnie Mi wyjaśnisz całe zakrwawione mieszkanie od wejścia, aż do salonu, do tego jeszcze krew na ścianach dziwacznie ułożone kości i te nie zrozumiałe znaki co?!
-Nie wiem, może...

- Nagle z pokoju który znajdował się na piętrze dobiegł straszliwy, mrożący krew w żyłach hałas. Chris i Shava powoli wchodzili po schodach z bronią gotową do strzału, gdy dotarli na górę ujrzeli fragment pokoju do którego drzwi były otwarte na oścież. Zobaczyli w nim cień i nieustannie bryzgającą krew, która co chwila lądowała na ścianie. Gdy byli już u progu pomieszczenia, policzyli do trzech i weszli do środka, jednak to co ukazało się ich oczom, przekroczyło ich oczekiwania i to o wiele bardziej niż mogli się tego spodziewać, ponieważ stał przed Nimi stwór z wielkimi rozpiętymi skrzydłami, łuskowatą skórą, szponami, które wydawały się na tyle ostre, że mogły by przeciąć nawet najtwardszy metal w dłoni trzymający miecz..

_____________________________________________________________________________

To tylko taki wstęp. Podoba wam się? To nawet nie zakończenie ale śpieszę się. Ciąg dalszy w następnym poście!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz